...

 Dojechałem pod dom Hanki, cichutko wszedłem na drugie piętro i tuż przed drzwiami, z pęku kluczy wybrałem te dwa, które wcześniej wskazała Hanka. Poczułem mocniejsze bicie serca, po omacku trafiłem na włącznik światła w przedpokoju jej mieszkania. Kiedy to ja tu byłem ostatni raz ? Lata temu. Zazwyczaj, gdy umawialiśmy się na jakieś spotkanie, zawsze czekałem na nią w samochodzie. Hanka była moją pierwszą miłością, taką platoniczną, co to tylko ja pewno bardziej marzyłem o Niej, kochałem i pieściłem w myślach. Takie licealne „zauroczenie” ( tak wówczas myślałem ). Raz tylko, właśnie w liceum, myślałem, że Hanka i ja, to coś więcej niż tylko ... . Potem była tylko … przyjaźń. Jakieś wspólne, wyjazdy z gronem znajomych Hanki. Zawsze była dziewczyną niezależną. Nigdy nie chciała stałego związku ( tak mi się w każdym razie zawsze wydawało lub sobie to wmawiałem ). Ja należałem, i chyba dalej tak jest, do grona tych nieśmiałych, łatwowiernych. Moje małżeństwo ( teraz, to raczej niemiłe po nim wspomnienie ) było bardziej związkiem, który miał połączyć dwie zamożne rodziny, niż dwójkę kochających się szczerze ludzi. W samą porę „przejrzałem” na oczy. Zrezygnowałem z bogactwa i … z żony. Szczęściem w tym wszystkim fakt, że nie zdążyliśmy na świat wydać … potomstwa. 

.......…….

 Światło w przedpokoju rozświetliło swym blaskiem także pozostałą część mieszkania. Szafę z ubraniami znajdę pewno w sypialni ? Tak, jest. Włączyłem lampkę, stojącą tuż przy łóżku. Zbyt ciemno. Włączyłem górne światło. Na jednym ze zdjęć, które wisiały w ramkach na ścianie rozpoznałem siebie z licealnych czasów. To było zdjęcie z pamiętnej naszej szkolnej, autokarowej wycieczki do Krakowa. Najpiękniejsze wspomnienia, związane z Hanką, pierwszym pocałunkiem, pierwszym muśnięciem jej delikatnych, dziewczęcych warg, z nocną podróżą u boku Hanki. Myśleliśmy, że cały świat jest nasz i tylko nasz. O rany ! Hanka ma i te zdjęcia … Wśród innych, wiszących na ścianie Jej sypialni rozpoznałem mnóstwo takich, które świadczyły o tym, że ja wcale nie byłem Hance tak do końca obcy i obojętny ! Dlaczego dopiero teraz to odkrywam ? Czy to los sprawił, że mogę na to wszystko teraz patrzeć i …

…………………

 Otworzyłem szafę Pierwsze, co poczułem , to cudowny zapach perfum, których Hanka używa. Delikatne, kuszące swą intymnością, jakby szeptały : „Weź mnie i …”. Z półek wybrałem to, co najbardziej było potrzebne. Bielizna, ciepłe rajstopy, na wszelki wypadek ciepła podkoszulka i dodatkowo ( też tak na wszelki wypadek ) skarpetki i sweterek. Pogasiłem światła w sypialni, a z przedpokoju zabrałem jeszcze letni płaszczyk, w którym często widywałem Hankę podczas wiosenno – letnich imprez. Wszystko spakowałem do torby, stojącej tuż obok i gasząc za sobą światło zamknąłem drzwi mieszkania. Wsiadłem do samochodu. Spojrzałem na zegarek. Była już godzina druga nad ranem. Pojechałem do szpitala po Hankę. 

...

Wrócił szybko. Jeden rzut oka na jego twarz wystarczył, by zauważyć, że coś się zmieniło...

...

Odprowadziłem Hankę pod drzwi jej mieszkania. Podając torbę, zapytałem:

- Potrzebujesz czegoś? Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?

- Nie, dziękuję. Bardzo mi pomogłeś. Chcę się wreszcie położyć i zapomnieć o tym koszmarnym dniu. 

Koszmarnym dniu... No tak. Tylko w ten sposób będę się jej teraz kojarzył. 

- Gdyby coś się działo, dzwoń bez względu na porę. 

- Tak, pewnie. 

Przekroczyła próg, spojrzała na mnie wielkimi oczami i zamknęła drzwi, rzucając "dobranoc".

Osioł. Osioł. Osioł. 

Zjechałem windą, wyszedłem z bloku, wsiadłem do auta i głośno wypuściłem powietrze z płuc. Byłem zły na siebie. Na to, że tak długo się wahałem. Wiedziałem, że Hanka jest kimś ważnym, ale z jakiegoś powodu pozwalałem jej myśleć, że jest to z mojej strony czysto koleżeńska relacja. Ze strachu chyba, przed możliwością wykonania ruchu. No to teraz mam.

...

Odprowadził mnie do mojego mieszkania. W ciągu kilku sekund wspólnej jazdy windą zastanawiałam się, jak powinnam się zachować. Udawanie, że nic nie zaszło jest tchórzostwem. Na stawienie czoła tej sytuacji, dzisiaj nie mam już sił. Już nawet nie wiem, co czuję. Bo jeszcze kilka godzin temu wydawało mi się, że złość. Teraz już nie jestem pewna.

- Potrzebujesz czegoś? Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?

Tak, możesz przestać być taki idealnie dobry. Zrób coś, żebym mogła być na ciebie zła!

- Nie, dziękuję. Bardzo mi pomogłeś. Chcę się wreszcie położyć i zapomnieć o tym koszmarnym dniu.

Wypowiadając ostatnie słowa, ugryzłam się w język. Od razu dało się zauważyć smutek w jego oczach. Nie mogę się na niego złościć. Przecież ja też przez te wszystkie lata mogłam dać mu jakiś znak, że mi na nim zależy... Dobrze, spokój. Muszę odpocząć. Rano pomyślę.

- Gdyby coś się działo, dzwoń bez względu na porę. 

- Tak, pewnie. 

Weszłam do mieszkania, odwróciłam się jeszcze i spojrzałam na niego. Chciałam, aby wyczytał z moich oczu, że to jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu.

- Dobranoc.

...

Kawa w kubku prawie się skończyła, gdy w swoich rozważaniach doszłam do pewnych wniosków.

1. Picie alkoholu nadal wywołuje skutki uboczne, nic się w ciągu ostatnich lat w tej materii nie zmieniło. 

2. Wypadanie za burtę dość wysokiej łodzi, nawet w ciepłą noc, nie jest doświadczeniem przyjemnym i nie chcę tego powtarzać. 

3. Faceci są sztywni i nudni. Jak można kogoś kochać i nie chcieć z tym kims być?

4. Czasami wolałabym być jakąś mendą społeczną i chrzanić wartości i zasady (to akurat taka myśl w przypływie złości).

5. Chyba nie jestem na Tomka zła, chyba po prostu się boję, że to się nie uda. Wczoraj zburzył mój, hodowany od lat, spokój. Wszystko w moim życiu było już poukładane. On był przyjacielem, księcia na rumaku wypatrywałam nadal, bycie singlem złe nie było, nawet zaczynało mi się podobać. 

6. Nie obejdzie się bez rozmowy z Tomkiem. I to jest punkt najtrudniejszy. Bo ja umiem z nim rozmawiać tylko jak z kumplem...

Komentarze

  1. ...
    Nie zdążyłam się jeszcze porządnie otulić szlafrokiem, po kąpieli przed planowanym pójściem do łóżka, po całym dniu i części nocy ( a właściwie i poranka ) pełnych wrażeń, z głową pełną myśli przeróżnych, aż tu niespodziewanie usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.

    Otworzyłam i …
    … w drzwiach stał Tomek.

    Haniu ! Nie mogłem odjechać !

    Haneczko ! Jak byłem tu u Ciebie, po te rzeczy do ubrania …

    Ja wszystko to widziałem ! I te nasze wspólne zdjęcia z wakacyjnych wyjazdów, i te listy ode mnie na Twej komódce przy łóżku, i …

    Haniu !
    Wybacz, że przed samym sobą tak długo ukrywałem, jak jesteś dla mnie bardzo ważna.

    Haneczko !
    Ja Ciebie kocham !

    „Nic nie mów”- szepnęła, wciągając Tomka do wnętrza mieszkania.

    Przez długi czas, wtuleni w siebie, w namiętnych pocałunkach, przy blasku skąpego światła, docierającego z sypialni, rozkoszowali się chwilami spędzonymi nareszcie, tak naprawdę ze sobą, niczym kochankowie, próbujący nadrobić utracony czas.
    ...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty