Pan Jeż

 Nauczanie zdalne - dzień drugi. Wczoraj to była tylko gra wstępna. Właśnie - jak Twoja?

Pobudka o 7 - to chyba jeden z dwóch plusów izolacji domowej, zaraz po oszczędności benzyny. Śniadanie, łazienka, ubranie, ogarnięcie łóżka. Wszyscy troje jak w automacie, mijający się w różnych punktach mieszkania. Rozstawienie pożyczonego sprzętu (dobrze, że istnieją cudowni ludzie), logowanie, łączenie. Hasło nie wchodzi, połączenie zrywa, z lekcji wyrzuca (brzydko mówiąc wywala). Śniadanko, herbatka, przerwa. Mów ciszej, wytrwaj jeszcze chwilę, przepraszam was na momencik, Michał! Mother, father, nutki, 85 + 7, co to jest legenda.

Jak żyć? 

Czuję się jak w najlepiej prosperującej stacji dowodzenia. Wszystkie działania na najwyższym poziomie. Tylko współpracownicy tacy jacyś niewysocy. 

Wierzę, że wytrwamy. Ja, ty, wszyscy My.

Kiedy już mózgi zaczynały parować z przegrzania, ratunku upatrywaliśmy w spacerze. Dzisiaj Dzień Jeża, więc poszliśmy go szukać. Wprawdzie na tego osobnika się nie natknęliśmy, ale znaleźliśmy biedronkę i inspirację, by odetchnąć, tworząc coś razem. Koniec końców stworzyliśmy własnego jeża.

Dobrze, że jutro dzień bez zoom lekcji. Będzie można odetchnąć. 




Komentarze

  1. Piękna biedronka i jeszcze piękniejszy jeż :-)
    Mnie w dzień jeża całe ich stado weszło w moje ciało.
    Niech wyjdą!!
    Kłują od środka, wiercą się, chodzą w te i z powrotem. A najbardziej spodobały im się moje plecy- tam grandzą najbardziej.
    Taki to dzień jeża.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeż przepiękny, rzeczywiście w tym szczególnym czasie da się zauważyć chęć wyrwania się na spacer, oszczędność paliwa i późniejsze wstawanie, chociaż mnie budzi zegar biologiczny już o 4, 5 rano i właśnie jestem na spacerze z wiernym kompanem.
    Też nas wywala a niby 3 internety w domu i zapewniali, ze będzie ok. Ale tak to nie działa.
    Czasem nie wiem, co robić, trochę mnie to stresuje. A już totalnie siadam załamana, gdy widzę negatywne oceny.
    Liczę na to, że w kolorach jesieni i tworzeniu pięknych prac, choćby z kasztanów, które przywlekłam do domu w dużej torbie. Sama bylam zdziwiona, że złapał mnie aż taki zapał. I teraz nie wiem, czy szukać przepisu na przetwory, czy spać na nich, jak to robiła moja babcia, czy kłaść je pod prześcietadło, czy pod poduszkę... czy zrobić jakiś jesienny kosz a może jeża...
    Jeżyk kojarzy mi się z śliczniutkim zwierzątkiem, które często spotykam przy ulicy lub na łące, albo ratuję, kiedy mój kompan oznajmia mi, że znalazł fajną zabawkę a ja drę dziób, co wprowadza go w totalną dezorientację.
    Wiem też, że gdy jeż przechodzi drogą, to trzeba go przepuścić, bo inaczej będzie pech na całe życie.
    Fajnie być w kawiarence i mieć takie inspiracje.
    Dziękuję Pani Beatko.
    Zastanawiam się, co na obiad, dziś Swieto Niepodleglosci, co wytwornego przygotować, jak spędzić ten dzień, żeby był wyjątkowy, zaczne od wywieszenia flagi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na dalsze twórcze inspiracje

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć I

    O rany ! Beatko !
    Jestem w szoku !
    Z racji Święta Niepodległości nie wstaję dzisiaj skoro świt ( 5 rano ) tylko obudzony przy boku śpiącej jeszcze Kochanej Żony, zaglądam do Kawiarenki a w niej …

    No nie tylko wspaniały, nowy tekst, ale i cudownie napisane komentarze ( a myślałem, że będę tym pierwszym, co słowo napisze … )

    Cieszę się bardzo z takiego obrotu sprawy, cieszę się z każdego gościa Twej przeuroczej Kawiarenki.

    Wracam jednak do mego komentarza.

    Pytasz jak tam moja Gra Wstępna ?

    ( pewnie chodzi o pierwszy dzień pracy zdalnej, a wczoraj kolejny, kiedy cała wasza trójka skoncentrowana była na działaniach nadawczo – odbiorczych w wirtualnym świecie )

    Nieco inaczej odbieram tę sytuację, ponieważ ( z racji funkcji i obowiązków dodatkowych ) wstaję o godz. 5.00, po porannej toalecie, ubieram się, przygotowuję śniadanie ( dla żony i siebie ).
    Potem wyjście do szkoły, którą ok. godz. 6.10 otwieram, dokonuję małego „obchodu”, przygotowuję ewentualne wydruki, przydziały dyżurów, aktualizacje planów zajęć, itp., itd.
    Teraz, w czasie pandemii i nauczania zdalnego w większości klas, mam tej pracy zdecydowanie mniej, ale na nadmiar czasu … nie narzekam.

    Raz jeszcze wrócę do Twego pytania :

    „Jak tam moja Gra Wstępna?”

    Otóż oczarowany ostatnio przeczytanym w Twej Kawiarence tekstem dotyczącym owego tematu, wczoraj ( specjalnie dla żony ) przygotowałem na kolacyjkę Jej przysmak.

    „Grzaneczki dla Żoneczki”

    Na świeżutkiej bułeczce paryskiej, ręcznie krojonej, masełkiem posmarowanej, na to młodziutkie, pachnące w plasterki pocięte pieczarki ze skórki obrane. Na grzybki cieniutkie plasterki cebulki położone. Potem trochę soli, pieprzu. Delikatne plasterki Jej ulubionego sera żółtego. Tak przygotowane bułeczki na blaszkę wyłożoną pergaminem ułożyłem i wsadziłem do pieca na 20 minut ( temperatura 95 stopni ).

    Szczegółów nie będę zdradzał. Moje grzanki zadziałały jak afrodyzjak jakowyś ! Chyba nawiążę współpracę handlową z jakowymś Sex – shopem.

    Oczywiście grzankami nie częstowałem mej Kochanej Teściowej ( z perspektywy minionej nocy stwierdzam, że była to słuszna decyzja ).

    Dobra decyzja nie tylko ze względu na 90 – letnie serduszko, ale i ząbki ( a właściwie ich brak ).

    Wiadomo – grzanki, to nie bułeczka – puszek !

    Tak przy okazji ząbków.
    Teściowa Moja Kochana nie uznaje żadnych Corega … do protez zębowych, stąd często bierzemy udział w poszukiwaniach pt. „Gdzie moje zęby ?”

    Ostatnio znaleźliśmy je w poszwie kołdry, a jeszcze innym razem w łazience pod wanną.

    Prawda, że może być wesoło ?

    No, ale wracając do grzanek – afrodyzjaków .

    One sprawiły, że zaplanowane na wczorajszy wieczór ( na okoliczność dzisiejszego Święta Niepodległości ) pieczenie ciasta drożdżowego musiałem przełożyć na dzisiejszy poranek.
    Zaraz się za ciasto zabieram.

    Beatko !

    Podziwiam Ciebie, że tak sobie dzielnie ( mimo tylu przeciwności losu ) radzisz i to nie tylko z tym zdalnym nauczaniem, podczas którego jesteś zarówno cudowną Mamą, wspierającą, dającą tyle ciepła i miłości swoim chłopakom, jak i nauczycielem oraz wychowawczynią swej klasy.

    Potrafisz znaleźć czas zarówno na pracę, pomoc dzieciom, czas na wspólne z chłopakami wyjście na spacer, poza ściany mieszkania, w poszukiwaniu choćby odrobiny normalności.

    za chwilkę część II

    OdpowiedzUsuń
  5. Część II

    Beatko !


    Znaleziona podczas spaceru biedronka – cudowna.

    Przypomniałem nawet sobie wierszyk Wandy Chotomskiej, z którego uczyliśmy się podczas nauki odejmowania w klasie pierwszej :

    Jak biedronka zgubiła kropki...

    "W poniedziałek bardzo rano
    Pierwsza kropka wpadła w siano.

    Drugą kropką wiatr we wtorek
    Grał w siatkówkę nad jeziorem.

    W środę kos dał swoim dzieciom
    Do zabawy kropkę trzecią.

    W czwartek czwarta z siedmiu kropek
    W świat ruszyła autostopem.

    Piąta kropka w piątek rano
    Wpadła w studnię cembrowaną.

    Szóstą kotek wziął w sobotę
    I nie oddał jej z powrotem.

    A ta siódma przy niedzieli
    Spadła w mieście z karuzeli."

    Wanda Chotomska

    Jeśli chodzi o jeże, to zapraszam do mego przydomowego ogródka.
    Od kilku lat ( zwłaszcza jesienną porą ) przechadzają się wzdłuż naszego żywopłotu, przy którym zawsze pozostawiamy sporo liści i trawy.

    Ten, „stworzony” przez Was jeż jest cudowny !

    Gratuluje pomysłu, talentu i tylko pozazdrościć radości, którą przyniosło Wam to wspólne, plastyczne działanie.

    Najpiękniejszy, uśmiechnięty jeż, jakiego ostatnio widziałem !

    Co do dzisiejszego Święta Niepodległości.

    Już wczoraj, szykując sobie ubranie wiedziałem, że również strój musi w jakiś sposób podkreślić nasze Narodowe Święto.

    Otóż przygotowałem :

    Białą podkoszulkę, czerwone majteczki ( Zakupiłem w LIDLU, jak tzw. „Zestaw Okolicznościowy”. Teraz zrozumiałem skąd nazwa zestawu ).

    Wszak flaga nasza BIAŁO CZERWONA !

    Do tego zestawu dołączone były czarne skarpetki ( bardziej przypominały zakolanniki, po włożeniu których można było … ORŁA wywinąć.

    No i też zrozumiałem natychmiast dlaczego w owym zestawie się znalazły.

    Wszak ORZEŁ, to jeden z naszych symboli narodowych.

    A co z HYMNEM ?

    Ponoć o godzinie 12.00 ma być ogólnonarodowe śpiewanie.

    Dołączę się do tego uroczyście.

    Teraz czas na krótkie komentarze osób, który ten Twój Beatko tekst skomentowały przede mną.

    Karolinko !

    Na kujące, niczym jeże, Twe plecki lekarstwem najwspanialszym będzie delikatny ( prawie erotyczny ) masaż bolących miejsc.
    Nie musi to być masarz tzw. „bezpośredni”.
    Są w pewnych okolicach stóp takowe miejsca, których delikatne dotykanie, głaskanie, masowanie daje ulgę i rozkosz.

    Malinko !

    Super, że pamiętałaś o wywieszeniu flagi.
    U mnie też już od wczorajszego wieczora przed domem wisi i cieszy oko.

    Co na obiad ?
    Nie wiem, co tam w lodówce czy spiżarence jest do dyspozycji ?

    Moje propozycje :

    - ziemniaczki, jako sadzone, surówka z marchewki, barszczyk czerwony

    - ryż z jabłkami i śmietaną i cukrem, sok ananasowy

    - rosół z makaronem

    - ziemniaczki, schabowy, buraczki tarte, piwko

    Na okoliczność Święta Niepodległości idę właśnie piec drożdżowe ciasto.

    Jeśli będziecie w pobliżu ( Brzeźno i okolice ), zapraszam na ciacho i kawę.

    Wszystkim życzę dużo zdrowia, spokoju i rodzinnego ciepła

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty