Magiczna końcówka roku
W nawiązaniu do wczorajszego wpisu, chciałabym opowiedzieć historię, jaka w końcu roku mi się przydarzyła.
W czasie studiów miałam koleżankę. Nie przyjaciółkę, tak jakoś się złożyło. Chyba za późno zrozumiałam, jaką wspaniałą jest osobą. Poza tym ja wtedy nie zasługiwałam na przyjaciół. Niewiele z tej znajomości pamiętam, tak jak i z całych studiów. Bardziej migawki.
Co zostało w pamięci w związku z moją koleżanką? Była piękna. Miała naturalną urodę, lśniące włosy, cudne oczy, spojrzenie łagodne i śliczny uśmiech. Była dobra, tak po prostu, zwyczajnie. Mówiła spokojnie, cicho. Była przeciwieństwem mnie, moich narwanych znajomych i szalonych pomysłów. Nie przypuszczałam, że chciałaby się ze mną przyjaźnić, nie ona.
Przeżyłam niejaki szok, gdy pojawiła się w akademiku w dniu moich urodzin, aby wręczyć mi własnoręcznie przygotowany podarunek. Był to bukiet z suszonych liści, posplatanych w kwiatki, przypominające róże. Owinięty sznurkiem, z pomarańczową karteczką. Życzeń nie pamiętam. Zastanawiałam się skąd zasuszone liście w styczniu, podziwiałam talent koleżanki, nie mogłam uwierzyć, że ktoś zrobił coś specjalnie dla mnie i że właśnie ona.
Bukiecik wędrował ze mną przez Polskę, nawet gdy jego twórczyni pozostała tylko wspomnieniem. Z żalem się go pozbywałam, gdy listki zaczęły się sypać. O koleżance pamiętałam wciąż, zbyt duże na mnie zrobiła wrażenie.
Jestem sentymentalna. Postanowiłam ją odnaleźć. Łatwo nie było, ale się udało. W poświąteczny poniedziałek wymieniłyśmy myśli. Pomimo 15 lat, nic się nie zmieniło, choć zmieniło się tak naprawdę wszystko.
Nie wierzę w przypadki. Wiem, że każda rozmowa, każde spotkanie i każda osoba, jaka pojawia się w naszym życiu, jest po coś. Spotkałyśmy się ponownie w odpowiednim momencie. Dlaczego akurat teraz zaczęłam o tej osobie myśleć - nie wiem. Jednak po pierwszej rozmowie jestem przekonana, że zadziało się to we właściwym dla nas obu czasie.
Dziękuję Ika za gest sprzed lat i proszę, nie znikaj, choćby nie wiem co.
Beatko !
OdpowiedzUsuńOpisana przez Ciebie historia rzeczywiście śliczna i nawet rzec można z happy endem.
Nie wiem, co sprawiło, że właśnie teraz, po tylu latach, pośród wielu myśli i wspomnień, jakie pojawiają się w ostatnich dniach kończącego się roku, wróciłaś pamięcią swą do koleżanki ( nie przyjaciółki wcale ), która obdarowała Ciebie nietypowym , własnoręcznie przygotowanym, prezentem urodzinowym.
Masz rację, że każda rozmowa, każde spotkanie i każda osoba, jaka pojawia się w naszym życiu, jest po coś.
A może w tamtym dniu, piętnaście lat temu, w akademiku w dniu Twoich urodzin, pojawił się także jakiś kolega ( wcale nie przyjaciel, czy chłopak bliski Twemu sercu ) i wręczył Tobie własnoręcznie przygotowany podarunek.
Może to był napisany specjalnie dla Ciebie wiersz z dołączonym przepięknym rysunkiem oraz malutkim bukiecikiem róż ?
Ty, jak większość prezentów, odłożyłaś i ten na stolik w Twym maleńkim pokoiku.
Czy zostało coś w pamięci w związku z tamtym kolegą?
Czy był przystojny ?
A może miał naturalną urodę, lśniące włosy, cudne oczy, spojrzenie łagodne i śliczny uśmiech ?
Może był dobry, tak po prostu, zwyczajnie ?
Może mówił spokojnie, cicho ?
Może był przeciwieństwem Ciebie, Twoich narwanych znajomych i szalonych pomysłów ?
A może pomyślałaś, że nie chciałby się z Tobą zaprzyjaźnić ?
A może to był ten, o którym później, przez następne piętnaście lat tylko marzyłaś ?
A może i tym razem warto być sentymentalnym i tworząc
MAPĘ MARZEŃ na Nowy 2021 Rok warto uwzględnić także i to.
Może warto odnaleźć młodzieńca, który podarował, napisany specjalnie dla Ciebie wiersz ?
Może warto … ?
Beatko !
Kasia Nosowska nie tylko pięknie pisze, ale i śpiewa cudownie.
Tworząc MAPĘ MARZEŃ posłuchaj w Jej wykonaniu utworu
„CZEGO TU SIĘ BAĆ” :
https://www.youtube.com/watch?v=w1dFt79kNi4
W czasie studiów miałam koleżankę. Nie przyjaciółkę, tak jakoś się złożyło. Chyba to nie był wtedy nasz czas, ona była w ciągłym ruchu i z wieczną radością na twarzy, tłumioną zbyt często nie zrozumiałą dla mnie wtedy melancholią, może brakiem wiary w siebie? Pomyślałam wtedy, hej dziewczyno, przecież jesteś super, co Cię tak blokuje. Jesteś fajna, chciałabym mieć choć w połowie tyle zapału do wszystkiego co Ty… Beata mieszkała w akademiku, tego też jej zazdrościłam (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Była jak wolny ptak, pełna życia i ufna w stosunku do tego co będzie. Chyba to mnie fascynowało najbardziej. Była zupełnie inna niż ja. Ona z drugiego końca Polski odważnie stawiała pierwsze samodzielne kroki, ja stosunkowo blisko rodziny i bardzo z nią związana, ona z mnóstwem znajomych i bujnym akademickim życiem, ja w kawalerce z przyjaciółką, hermetycznie zamknięta w swoim świecie. Wiedziałam, że jest między nami nić porozumienia, ale nie przypuszczałam, że przekonam się o tym na pewno dopiero w całkiem dorosłym życiu…
OdpowiedzUsuńOczywiście, że myślałam o Beacie już po studiach, szukałam jej nawet, ale jak się okazało zmieniła nazwisko więc równie dobrze mogłam szukać wiatru w polu. Czemu szukałam akurat jej? A czemu to ona znalazła akurat mnie? Beata to romantyczna dusza, jak większość nas, polonistek ;) Odnalazła mnie dokładnie w momencie, w którym tego potrzebowałam i udowodniła, że myślenie życzeniowe działa, i że w naszym życiu odpowiednie osoby pojawiają się w odpowiednim czasie. Wymieniłyśmy tylko kilka wiadomości, nie wiem jakie filmy ogląda, jaką książkę ostatnio przeczytała, co lubi gotować… ale wiem, że to wszystko przed nami. W końcu liczą się chęci, a nasze „odnalezienie się” po latach musi być początkiem wielu ciekawych rozmów i wzajemnych inspiracji. Już nie mogę się ich doczekać.
Czekałam na coś fajnego, nie w Nowym Roku, ale już teraz. I jest – Beatka! Dziękuję.
PS Nie zniknę, i Ty też nie znikaj.
Piękne ........dobrze,że się odnalazłyscie........i będzie ciąg dalszy.....i tego Wam życzę.
OdpowiedzUsuńPiękna historia. Nic nie dzieje się przypadkiem.
OdpowiedzUsuń