Beatko ! Jak dobrze, że nawet z tego Mazowsza napisałaś, tuż po Twojej ( z chłopakami ) podróży w tamte rodzinne strony, choć czasu mało miałaś do wigilijnej wieczerzy i prac do wykonania całe mnóstwo.
Cieszę się, że jednak KAWIARENKA, mimo czasu przedświątecznego, działa na dobre ! :)
U mnie także wesoło było !!! Przedwczoraj był "fachowiec", który sprawić miał, aby działało nareszcie oświetlenie w lodówce. Ja uczyniłem jedynie rzecz najprostszą z możliwych, czyli zamówiłem żarówkę do wymiany, wkręciłem nową żarówkę, ale nadal w lodówce ... ciemność jeno widziałem !!! Fachowiec ( mimo dwugodzinnego spóźnienia, witałem go niczym najbardziej oczekiwanego gościa ) zjawił się, wyjął jakąś część, z owej części jakąś przepaloną blaszkę, wyjętą nieco wcześniej część plastikową wcisnął na swoje miejsce i ... stała się jasność w lodówce !
"Fachowiec" skasował należność ( plus ekstra ode mnie 50 zł za radość, co nastała w mym sercu z racji usunięcia usterki ) i ... odjechał.
Radość ma nie trwała zbyt długo. Wieczorową porą ( tak ok. 21.00 ) miałem wyjąć z zamrażalnika owej rozświetlonej, naprawionej lodówki płaty karpia, który wedle tradycji pieczony jest na chwilę przed wigilijną wieczerzą , a tu ( zaraz po otwarciu drzwi zamrażarki ) ... karp ( choć to tylko płaty ) sam "spłynął" do mnie osuwając się po innych , rozmrożonych przez dodatnią temperaturę, mięsach.
Pierwsza chwila ! Wściekłość mnie ogarnęła ogromna na owego "FACHOWCA" !!!
Pierwsza moja czynność, to telefon do "FACHOWCA".
Przedstawiłem krótko i trochę chyba niegrzecznie ( sytuacja była trochę nerwowa, bo wiedziałem, że zamiast zająć się kolejnymi przygotowaniami do jutrzejszej wieczerzy, czeka zarówno mnie , jak i moją Kochaną Pierwszą Żonę mnóstwo dodatkowej i wcale nieprzewidzianej pracy ) zaistniałą sytuację, ale ...
W słuchawce ( po stronie "FACHOWCA" ) najpierw rozległa się cisza, a potem krótkie : "Będę u Pana jutro ok. 10.00".
Zatem w wigilijne przedpołudnie było nie tylko strojenie choinki ( bo to u nas taka już tradycja ), nie tylko pieczenie ciast świątecznych, nie tylko wizyta córki z naszymi wnuczętami ( bo tradycją już jest, że w sytuacjach , kiedy Wigilii nie spędzamy wspólnie, to wcześniej dzielimy się nie tylko życzeniami, ale i przeróżnymi potrawami ), ale także w to wigilijne przedpołudnie odwiedził nas ... "FACHOWIEC".
Oczywiście usługa ( a naprawił wszystko i działało zarówno oświetlenie w lodówce, jak i sama lodówka oraz jej zamrażalnik ) została wykonana w ramach ... reklamacji.
"Fachowcowi" pożyczyliśmy oczywiście na Święta oraz Nowy 2021 Rok samego zdrowia, spokoju i samych szczęśliwie zakończonych napraw !
My zostaliśmy z dwoma garnkami , gotowanego na szybko rosołu ( w podarunku otrzymał sąsiad ), dwunastoma kotletami schabowymi do usmażenia na szybko ( też było się z kim dzielić ), cztery opakowania lodów oraz dwa opakowania frytek i inne drobne ( niestety na dobre rozmrożone już rzeczy ) nadawały się tylko i wyłącznie do ... wyrzucenia )
No prawda, że nieprzewidywalnie wesoło spędziliśmy ten przedświąteczny czas ? :) !
A z pozytywnych rzeczy !
Pewno nic nie zmusiłoby nas do umycia całego zamrażalnika, zrobienia w nim istnego przeglądu zawartości i pozbycia się mrożonek, które zadomowiły się w nim od dłuższego juz czasu !
A teraz ... zamrażalnik pachnie czystością, świeżości, tylko ... trochę w nim teraz ... pusto ! :)
Beatko !
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nawet z tego Mazowsza napisałaś, tuż po Twojej ( z chłopakami ) podróży w tamte rodzinne strony, choć czasu mało miałaś do wigilijnej wieczerzy i prac do wykonania całe mnóstwo.
Cieszę się, że jednak KAWIARENKA, mimo czasu przedświątecznego, działa na dobre ! :)
U mnie także wesoło było !!! Przedwczoraj był "fachowiec", który sprawić miał, aby działało nareszcie oświetlenie w lodówce. Ja uczyniłem jedynie rzecz najprostszą z możliwych, czyli zamówiłem żarówkę do wymiany, wkręciłem nową żarówkę, ale nadal w lodówce ... ciemność jeno widziałem !!! Fachowiec ( mimo dwugodzinnego spóźnienia, witałem go niczym najbardziej oczekiwanego gościa ) zjawił się, wyjął jakąś część, z owej części jakąś przepaloną blaszkę, wyjętą nieco wcześniej część plastikową wcisnął na swoje miejsce i ... stała się jasność w lodówce !
"Fachowiec" skasował należność ( plus ekstra ode mnie 50 zł za radość, co nastała w mym sercu z racji usunięcia usterki ) i ... odjechał.
Radość ma nie trwała zbyt długo.
Wieczorową porą ( tak ok. 21.00 ) miałem wyjąć z zamrażalnika owej rozświetlonej, naprawionej lodówki płaty karpia, który wedle tradycji pieczony jest na chwilę przed wigilijną wieczerzą , a tu ( zaraz po otwarciu drzwi zamrażarki ) ... karp ( choć to tylko płaty ) sam "spłynął" do mnie osuwając się po innych , rozmrożonych przez dodatnią temperaturę, mięsach.
Pierwsza chwila !
Wściekłość mnie ogarnęła ogromna na owego "FACHOWCA" !!!
Pierwsza moja czynność, to telefon do "FACHOWCA".
Przedstawiłem krótko i trochę chyba niegrzecznie ( sytuacja była trochę nerwowa, bo wiedziałem, że zamiast zająć się kolejnymi przygotowaniami do jutrzejszej wieczerzy, czeka zarówno mnie , jak i moją Kochaną Pierwszą Żonę mnóstwo dodatkowej i wcale nieprzewidzianej pracy ) zaistniałą sytuację, ale ...
W słuchawce ( po stronie "FACHOWCA" ) najpierw rozległa się cisza, a potem krótkie :
"Będę u Pana jutro ok. 10.00".
Zatem w wigilijne przedpołudnie było nie tylko strojenie choinki ( bo to u nas taka już tradycja ), nie tylko pieczenie ciast świątecznych, nie tylko wizyta córki z naszymi wnuczętami ( bo tradycją już jest, że w sytuacjach , kiedy Wigilii nie spędzamy wspólnie, to wcześniej dzielimy się nie tylko życzeniami, ale i przeróżnymi potrawami ), ale także w to wigilijne przedpołudnie odwiedził nas ... "FACHOWIEC".
Oczywiście usługa ( a naprawił wszystko i działało zarówno oświetlenie w lodówce, jak i sama lodówka oraz jej zamrażalnik ) została wykonana w ramach ... reklamacji.
"Fachowcowi" pożyczyliśmy oczywiście na Święta oraz Nowy 2021 Rok samego zdrowia, spokoju i samych szczęśliwie zakończonych napraw !
My zostaliśmy z dwoma garnkami , gotowanego na szybko rosołu ( w podarunku otrzymał sąsiad ), dwunastoma kotletami schabowymi do usmażenia na szybko ( też było się z kim dzielić ), cztery opakowania lodów oraz dwa opakowania frytek i inne drobne ( niestety na dobre rozmrożone już rzeczy ) nadawały się tylko i wyłącznie do ... wyrzucenia )
No prawda, że nieprzewidywalnie wesoło spędziliśmy ten przedświąteczny czas ? :) !
A z pozytywnych rzeczy !
Pewno nic nie zmusiłoby nas do umycia całego zamrażalnika, zrobienia w nim istnego przeglądu zawartości i pozbycia się mrożonek, które zadomowiły się w nim od dłuższego juz czasu !
A teraz ... zamrażalnik pachnie czystością, świeżości, tylko ... trochę w nim teraz ... pusto ! :)
Obyśmy tylko takie kłopoty mieli w życiu :!