Elvis Presley
8 stycznia 1935 roku urodził się "król rock'n'rolla", dlatego dzisiejszy dzień uznano Dniem Elvisa Presleya.
Można o nim i o jego twórczości dużo powiedzieć. Pewnie niektórzy z Was wychowali się na jego muzyce i jesteście w stanie streścić i jego biografię, i jego kult. Ja w swojej kawiarence chcę zwrócić uwagę jedynie na kilka wątków z życia piosenkarza, które na mnie wpłynęły.
"Poznałam" Elvisa jako dziecko, może 8 - letnie. Wspomniana w którymś z wcześniejszych postów moja przyjaciółka Beatka, miała płyty VHS z nagraniem, w którym występował Presley. Nie pamiętam, co to było dokładnie. Kojarzę urywki z więzienia, więc może film "Więzienny rock", albo jakaś filmowa biografia, albo koncerty. Nie wiem. Pamiętam natomiast, że byłam zachwycona głosem piosenkarza, jego ruchem scenicznym i energią muzyki, jaką wykonywał. Od tamtej pory zamieszkał w moim sercu. Gdy byłam starsza oraz gdy pojawił się dostęp do Internetu, poszperałam trochę, poczytałam i spojrzałam na Presleya z jeszcze innej strony. Zaimponował mi tym, że osiągnął sukces wbrew przeciwnościom losu. I oczywiście mam świadomość tego, że najprawdopodobniej zmarł na skutek przedawkowania leków lub narkotyków, ale wiem też, że każdy niesie jakiś bagaż, z którym nie wie co zrobić po drodze. A nie każdy jest w stanie ze swoim bagażem wspiąć się na szczyt.
Więc co motywującego pamiętam z biografii Presleya?
*Gdy jako dziecko rozpoczął szkołę, został oceniony jako "średni".
*W kolejnej szkole, do której uczęszczał, nauczyciel muzyki powiedział, że nie widzi w nim talentu muzycznego. Pokonał swoją nieśmiałość, następnego dnia przyniósł do szkoły gitarę i wystąpił przed całą klasą i nauczycielem raz jeszcze.
*Jego rodzina była raczej biedna.
*Nazywano go 'maminsynkiem'. Był z matką bardzo związany. Bardzo przeżył jej śmierć.
*Na scenie nie tylko tańczył. Pokazywał cały swój dziki, rockendrollowy charakter. W pewnym momencie nawet z tego tytułu stanął przed sądem.
*Miał ogromne poczucie humoru.
*Zmienił oblicze muzyki, stylu, seksualności, tańca. Stał się ikoną, legendą. Był człowiekiem na pewno awangardowym, ale również kochanym.
W czasie jego pogrzebu na ulicach stało 80000 gapiów, chciano wykraść jego zwłoki, niektórzy do dzisiaj nie wierzą w jego śmierć.
Obecnie posiadłość, w której mieszkał jest muzeum, odwiedzanym rocznie przez 600 tysięcy osób.
Na początku XX w. Forbes określił Presleya jako najwięcej zarabiającego, nieżyjącego celebrytę (roczny dochód to 45 milionów dolarów).
Ciekawostka - w 2027 roku zostanie ujawniony raport z sekcji zwłok Presleya.
Przypomnę raz jeszcze tylko moje hasło przewodnie na ten rok - "Mogę wszystko. Bo właściwie czemu nie?" i zaraszam do posłuchania muzyki artysty oraz prezentacji Beaty Pawlikowskiej o Elvisie.
https://m.cda.pl/video/49833811
https://www.polskieradio.pl/9/8796/Artykul/2564332,Blondynka-w-Graceland
Do dzisiaj lubię słuchać jego głosu. Pamiętam, że jeszcze będąc w podstawy za pierwsze zarobione drobne pieniądze kupiłam od handlarza pirackimi kasetami właśnie kasetę z piosenkami Presleya. A może nawet dwie..
OdpowiedzUsuń