Zburzony spokój

 Dzwoni po sześciu latach i zaczyna rozmowę o tym, jak miło kiedyś było. O grze w karty i o tym, że nie zamierzał patrzeć na mnie jak na kobietę. Wiadomo - po trzydziestce, rozwodzie, z dwójką dzieci - kobieta ze mnie marna. Nie ujął tego tak, ale mam świadomość nieznośnej ciężkości bytu. Nie zamierzał, a jednak spojrzał, zobaczył we mnie kobietę, bo ponoć mam moc. Faktycznie, czasami powiem coś mądrego, albo popatrzę wielkimi oczyma chwilę dłużej. Wtedy na pewno oczy mi się śmiały, bo w rozmowie iskrzyło inteligentnym humorem. Tak lubię. Poza tym takich piwnych oczu się nie zapomina. I zapachu mężczyzny, który na nowo pojawił się w moim domu.

No więc dzwoni i rozmawia ze mną tak, jakby tych sześciu lat bez kontaktu nie było. O wszystkim i o niczym, otwarcie i bezpośrednio, odkrywa się. Na pewno chce, może potrzebuje. Korzystając z okazji, trochę drwię. Chcę zdobyć przewagę, choć na chwilę odwrócić uwagę od swojego zakłopotania, powstałego na skutek zbyt dużej ilości komplementów usłyszanych w jednym dniu. Nie jestem przyzwyczajona, ot co.

Na początku rozmowy mówi coś, co rani - że nasze ścieżki nigdy się nie przetną, nie mają prawa, no po prostu nie. Choć jest to prawdziwe, bo gdyby się przecięły, oznaczałoby to kłopoty. A tego nie chcemy. Lecz choć założenie jest bardzo logiczne, to uwiera, gdyż potwierdza, że ponownie nie widzi we mnie kobiety.

Nie wierzy w czystą relację między kobietą i mężczyzną. To kwestia dyskusyjna. Jednak skoro nie wierzy i nie chce przecinać mojej ścieżki, to po co dzwoni?

Nie byłabym sobą, gdybym pozostawiła pytanie bez odpowiedzi. Sama nie wiem, co chcę usłyszeć. Niestety, w wymijającym wyjaśnieniu słyszę problemy. 

Po kilku godzinach rozmowy kończymy niekoniecznie miło. Staram się bardzo wyraźnie powiedzieć, że ciąg dalszy nie ma sensu, jednak wiem, że brzmi to nieprzekonująco. Nie może, bo wszystko we mnie krzyczy, że chce więcej tego, co w ciągu doby zadziało się przed laty. Tej iskry, spojrzeń, dotyku dłoni, zapachu, podziwu. Strasznie Wąskie to pragnienia, lecz cóż... taka już natura romantycznych dusz.

https://youtu.be/48bU2qWh2zY

P. S.

Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe. Powyższe treści są jedynie slajdem w umyśle autora. 

Komentarze

  1. Beatko!
    Czy to początek, pierwszy fragment jedynie, Twej nowej powieści o pokręconej, zwariowane i do końca niespełnionej z winy otaczającego świata, miłości? 💔💕💔💕

    Czy to jednak nie wymysł Twej wyobraźni i wspaniałego talentu literackiego, a opis czegoś, co działo się i dzieje w rzeczywistości.

    Gdyby nie to Twoje P.S. ...,
    to naisałbym. ..
    SUPER, NARESZCIE, A JEDNAK, NASTAŁ TEN DZIEŃ CZY NOC MOŻE 💔💕💔💕👍👍👍
    No i ten cudowny utwór, który po przeczytaniu tekstu (wierzę, że to zdarzyło się naprawdę i jeszcze się wydarzy ciąg dalszy ) zaproponowalaś do posłuchania ...
    Piękne ( trochę smutne, ale dające nadzieję ) słowa ...
    P.S.
    Cudowny slajd ... ( z Twego życia )

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na ciąg dalszy...🙂

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty