A to ci łotr
Byłam kiedyś kobietą, której, w spotkaniu z niegrzecznym chłopcem, szybciej biło serce. Im większy łobuz, tym lepiej.
Dorosłam.
I tak wspominając postać Janosika dochodzę do wniosku, że nawet dobry łotr już na mnie nie działa. Życie u boku kogoś takiego to ciągły stres i wieczna niepewność o jutro. W imię czego? W imię miłości, której nawet śmierć nie zniszczy? Super, tylko co Marynie po takim uczuciu po śmierci ukochanego?
Zdecydowanie wybieram spokój. A Dzień Dobrego Łotra spędzę z Organkiem - pasuje mi wyglądem.
No cóż !
OdpowiedzUsuńNie miałem ani okazji, ani szczęścia ( może to i nawet byłoby jakieś ciekawe doświadczenie ) spotkać na drodze swego życia tzw. „niegrzecznych” dziewczynek.
Wystarczyły mi moje kuzyneczki
( a właściwie nasze, bo z bratem o 9 miesięcy starszym dzieliłem swe dzieciństwo i wczesną młodość).
Tych najbliższych kuzynek ( mieszkały piętro niżej ) mieliśmy cztery, a tych co na sąsiedniej ulicy mieszkały, to trzy.
Każda z kuzynek obdarowana była innym temperamentem, urodą oraz różnorodnością pomysłów, co do zabaw z nami – kuzynami.
Oczywiście kuzynki różniły się także wiekiem, co było dla nas raz zaletą, innym razem – wadą.
Co do bicia serc naszych ( brata i mego ), to tempo zależało od wielu czynników zewnętrznych i warunków wszelakich.
A to od rodzaju zabawy.
A to od faktu, czy rodzice ( czytaj dorośli ) byli w domu.
A to od nastroju kuzynek.
A to od …
Po latach doświadczeń i wspólnych zabaw ...
wybraliśmy ( zarówno brat jak i ja ) … spokój oraz stabilizację w naszych związkach małżeńskich.
Brat będzie obchodził wkrótce 40 lecie małżeństwa,
a ja … 41 lat pożycia ( tak się chyba nazywa, choć nie do końca ładnie się kojarzy )
Co do Dnia Dobrego Łotra, to trochę mi się jedno z drugim "gryzie".
Albo DOBRY, albo ... ŁOTR :) !