Zburzony spokój 2
Przez kilka kolejnych dni nie dzwoni. Przemyka mi przez głowę przyczyna, ale akceptuję sytuację. W tym rozdaniu póki co, to on wykłada karty.
Kolejna rozmowa z nim przytrafia się tak samo znienacka jak pierwsza. Podobnie też zmusza mnie do zastanowienia nad rzeczami, o których dawno nie myślałam. Ta jego bezpośredniość jest... ciekawa.
Znowu rani. Robi to czasami celowo, czasami bardzo nieświadomie. Jednak dzięki odkrywanym w rozmowach z nim emocjom wiem, nad czym jeszcze w sobie powinnam popracować. Na pewno nad poczuciem własnej wartości.
Poza tym dużo się śmieję. To akurat ogromny plus. I mogąc obserwować tę relację z boku, uczę się bycia w niej lub na jej przykładzie, w innej, z innym mężczyzną.
Czy to ciąg dalszy? Nawet jeśli trudno w to uwierzyć, zaakceptować, zgodzić się na to - myślę, że tak. Coś cię ciągnie chłopaku i nawet jeśli jest to minimum, o którym mówisz zauważ, że taki stan mamy po zaledwie kilku rozmowach. Zatem uważaj. Zakopana w czeluściach twojego serca potrzeba miłości i akceptacji nie pozwoli ci pozostać obojętnym na moją umiejętność słuchania i dawania. A przecież nie chcemy problemów...
P. S.
W dalszym ciągu zbieżność z osobami, które znasz, jest przypadkowa.
Komentarze
Prześlij komentarz