(ż)ona

 Jakiś czas temu marka jednego z piw miała rewelacyjną językowo reklamę. "Bez Ż to zwykła ONA". Znowu może uogólniam, ale uważam, że gdy kobieta zostaje się żoną, staje się kimś bardziej niż dotychczas niepowtarzalnym. Dzisiaj Dzień Doceniania Żony, stąd też pigułka moich przemyśleń w tym temacie.

Niektórzy mówią, że małżeństwo wszystko zmienia. Inni, że nie zmienia nic. Myślę, że wniosek zależy od tego, co staje się lub przestaje być dla nas ważne. Jeśli do tej pory wiedliśmy hulaszczy tryb życia, niczym Jacek Soplica za młodu, jeśli odpowiedzialność była nam pojęciem nieznanym, to faktycznie moment ślubu może wywrócić nam życie do góry nogami. Chcąc nie chcąc małżeństwo wymusza na nas niejako odpowiedzialność za drugą osobę, choćby prawną. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego typu kwestii, do momentu, aż musimy stanąć z nimi oko w oko. Ja też zdziwiłam się, gdy po pół roku odkąd mój mąż się wyprowadził, do mnie pierwszej zadzwoniła policja z pytaniem, czy wiem, gdzie on jest. 

Wstępując w związek małżeński wybieramy sobie na towarzysza kogoś, kto wydaje nam się w tym konkretnym momencie życia wyjątkowy. Powinniśmy jednak pamiętać, że małżeństwo nie trwa rok i że przysięgamy wartości na "aż do śmierci". Uroda przemija, młodzieńczy zapał gaśnie, pojawiają się problemy i zawirowania. Jeśli jesteśmy świadomi tych zmian już na początku, nie damy się im zaskoczyć, a nasza relacja będzie miała szanse przetrwać. 

No dobrze, ale co z tą żoną? 

Wykorzystuję hasło z reklamy piwa przy omawianiu historii miłości Ligii i Winicjusza. Bohater Sienkiewicza mógł mieć każdą kobietę, nawet wbrew jej woli. Gdy jednak spotkał Ligię, która początkowo oczarowała go swoją urodą, napotkał na opór z jej strony. Ligia nie chciała być jedną z wielu. Pomimo tego, że pokochała Marka, nie chciała oddać mu się jak przypadkowa kobieta. Oczekiwała czegoś więcej. Chciała, by dostrzegł i pokochał nie tylko jej ciało, ale także duszę. Nie brała pod uwagę eros, lecz pragnęła agape. Mogła być tylko "oną", każdą, czyli tak naprawdę żadną. Była jednak tak dobrze wychowaną i tak bardzo umocnioną w miłości Boga, że postawiła sobie i Winicjuszowi niepisany warunek uczynienia się "Żoną". Dlaczego tak bardzo jej zależało? Bo znała swoją wartość jako kobiety. 

W tej historii zawiera się całą kwintesencja zagadnienia związków małżeńskich. Sceptycy mówią, że małżeństwo nie jest im potrzebne, że ważne jest to, że się kocha i wykonuje względem siebie pewne, konieczne obowiązki. Możliwe. Choć myślę, że gdy kobieta staje się żoną, a mężczyzna mężem, to zaczynają do siebie przynależeć. I wymiar prawny jest tu najmniej istotny. Oni godzą się na to, że każda cząstka ich pojedynczego życia, staje się wspólną częścią ich nowego życia z kimś innym. Gotowi są przyjąć na siebie każdą odpowiedzialność wynikającą ze związku z osobą dla nich najistotniejszą.    

Jeśli jestem kobietą ważną dla siebie, to w związku z mężczyzną chciałabym być tak samo ważną dla niego. Żona to ktoś wyjątkowy. 

Jeśli nie obchodziliście dzisiejszego święta, może warto pomyśleć o nim jutro... Życzę radosnego świętowania! Już zazdroszczę :D



Komentarze

  1. No proszę !!! Nawet nie wiedziałem, że jest taki DZIEŃ DOCENIANIA ŻONY !
    Czego to ludzie nie wymyślą !
    Od dłuższego czasu ( no minęło 40 lat ) jestem w związku z moją KOCHANĄ PIERWSZĄ Ż(ONĄ) i nie wpadłem na to, aby czekać na taki dzień, by żonę docenić.
    Ż(ONA) jest dla mnie kimś WYJĄTKOWYM, kimś, dla kogo rzuca się wszystko i np. spieszy z pomocą ( jeśli taka potrzeba ), czeka się z obiadem, jeśli Ż(ONA) pracuje dłużej, chodzi się na spacer, wyjeżdża na wczasy, dużo rozmawia i jest się przede wszystkim z NIĄ, a nie OBOK NIEJ !
    W prawdziwym, kochającym się związku ( to mamy z Ż(ONĄ) "przegadane" i "przećwiczone" ) nie ma miejsca na prace "przypisane" tylko i wyłącznie dla jednej czy drugiej połowy.
    Obiecywaliśmy sobie, że będziemy ze sobą NA DOBRE i NA ZŁE.
    Zawsze trzeba pamiętać, że małżeństwo musi opierać się na miłości, uczciwości, wzajemnym szacunku, umiejętności rozwiązywania trudnych ( a takowe bywają w każdym związku ) sytuacji na drodze rozmowy, kompromisu. W małżeństwie nie ma miejsca na poniżanie partnera ani fizyczne ani psychiczne. Nie może też być miejsca na wykorzystywanie w jakikolwiek sposób.

    Myślę, że małżeństwa naszych rodziców są zazwyczaj tymi, które albo chcielibyśmy naśladować w swoim przyszłym związku, albo też WIELKIM MEMENTO, które ostrzega, by w założonej przez nas RODZINIE było zupełnie inaczej.

    Coś chyba w tym jest ?!

    Przeglądam Albumy Rodzinne i widzę moją Mamę, i Tatę, jak spacerują po plaży trzymając się za ręce. Widzę na Ich twarzach uśmiech i radość, zwłaszcza na zdjęciach, które pokazują ich wspólne wyjazdy, nasze wypady wakacyjne ( już w gronie pełnej rodziny 2 + 2 czyli MAMA, TATA, mój młodszy brat i ja ), ich spacery po ulicach rodzinnej miejscowości.

    Pamiętam Ich wspólne wyjazdy do znachorów, różnych specjalistów, lekarzy, którzy dawali nadzieję uratowania Mamy i wyjścia z choroby.
    ZAWSZE RAZEM !

    Pamiętam też KRZYKI ROZPACZY mego TATY, gdy żegnał swą KOCHANĄ ŻONĘ.

    Byli ... jak ... PAPUŻKI NIEROZŁĄCZKI !

    ... Dwa miesiące później odszedł, również nasz TATA !

    Tak bardzo chciał znowu SPOTKAĆ SIĘ ZE SWOJĄ KOCHANĄ ŻONĄ !

    Takiej MIŁOŚCI DWOJGA LUDZI byłem świadkiem !

    Będę czynił wszystko, by choćby w połowie takiej MIŁOŚCI dorównać !


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za szczery, prawdziwy, mocny komentarz. Piękne są takie związki.
      Faktycznie małżeństwo moich rodziców było dla mnie ostrzeżeniem i dla siebie chciałam innego. Niestety, wzór ich chorej relacji był we mnie tak mocno zakodowany, że podświadomie dążyłam do jego realizacji... Cóż, każdemu pisane jest co innego.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty