Dzień Uciekania na Rowerze

Nie przypuszczałam, że w kalendarzu świąt nietypowych znajdzie się i takie. Początkowo pomyślałam, że wyszukam książki lub filmy, w których pojawia się motyw bohatera uciekającego na rowerze - tak ku inspiracji. 

książki:

https://on2wheels.pl/ksiazki-o-podrozach-i-rowerach-czyli-kompletna-lista-polskich-tytulow/

filmy:

https://www.empik.com/empikultura/top-10-rowerowych-scen-ktore-zapisza-sie-w-historii,106852,a

Jednak sam fakt stworzenia takiego święta wydaje mi się niezwykle wyjątkowy do tego stopnia, że zdecydowałam się je wykorzystać do czegoś więcej. 

Z czym kojarzy mi się rower? Z intensywnie przyjemnym spędzaniem wolnego czasu, od niedawna także rodzinnym. Z moim dziadkiem mi się kojarzy, bo to on nauczył mnie jeździć na rowerze. Wspomnienia jak rozdzieramy metalowym błotnikiem firanki w pokojach i robimy z tego tajemnicę przed babcią, pozostaną ze mną na zawsze (bo uczyłam się jeździć w domu).

Jakie skojarzenia mam do hasła 'ucieczka na rowerze'? Ja zawsze uciekałam przed goniącymi mnie psami na wiosce. Może i mało spektakularne, a teraz pewnie i śmieszne, wtedy, gdy miałam kilka/kilkanaście lat, było dla mnie stresogenne. 

W myśl powyższego uciekanie na jednośladzie stanowiło w moim życiu już od najmłodszych lat element symbolicznego wyzwolenia. Może też dlatego, zupełnie nieświadomie, uciekając z domu w wieku 16 lat, skorzystałam z tego właśnie środka lokomocji. 

Obecnie mało jest chwil, kiedy mogę po prostu wsiąść na rower i pojechać przed siebie, wietrząc głowę. Zwykle ktoś siedzi mi na ogonie ;) 

I gdy dzisiaj starałam się nie myśleć za wiele o trudnej rzeczywistości, to jednak niekoniecznie się to udawało, i doszłam do wniosku, że z okazji Dnia Roweru chcę symbolicznie na niego wsiąść i spieprzyć daleko. Celowo użyłam wulgaryzmu, bo mi wolno (jeszcze), bo mogę. 

Nie jestem zwolennikiem uciekania od problemów. Już nie. Choć wielokrotnie zdarzało mi się zwolnić z biologii w liceum, gdy niczego nie umiałam z genetyki, i często pójść spać gdy trudnych spraw robiło się zbyt dużo, albo cząstka po cząstce zjeść pół tabliczki czekolady. Teraz myśl o ucieczce pojawia się w pierwszym zderzeniu ze skomplikowaną sytuacją, na chwilę. A zaraz potem szukam rozwiązania i rozmawiam ze sobą o swoim strachu. Gdy jadąc rowerem widzę psa, zatrzymuję się. 

Myślę jednak, że czasami, z okazji jakiejś wyjątkowej, można sobie pozwolić na unik. Tak jak dzisiaj. 

Więc wsiadam na rower. Najlepiej na czerwony. I uciekam od covidu, trybunału, zdalnego nauczania i zamkniętych szkół.. Nie wiem od czego bardziej. Bo nie wiem, co mocniejszym napawa mnie lękiem. 

Inspiracja na wybrany dzień w roku - wsiądź na rower i daj sobie prawo do strachu i ucieczki. Choć na chwilę. 


Komentarze

  1. No NIESAMOWITY tekst Beatko !

    Gratuluję !
    Rower ( i to na dodatek „uciekający” ) i ile skojarzeń z tak wydawałoby się banalnym pojazdem.

    Dwa koła, łańcuch, pedały, kierownica i siodełko.

    Te pierwsze to i koła miały drewniane, napęd stanowiły pedały umieszczone na przednim kole, a siodełko znajdowało się tuż nad przednim kołem.
    O ponad 200 – tu letniej historii tego pojazdu można także więcej poczytać na stronie :

    https://www.bikester.pl/info/historia-roweru/

    Wspaniały ten DZIEŃ, DZIEŃ UCIEKANIA NA ROWERZE !

    Nie tak dawno ( za zgodą mego Kochanego Teścia ) żegnaliśmy się, w ramach porządkowania garażu, z Jego ponad pięćdziesięcioletnim rowerem, którego używał, by dojechać z Brzeźna na działkę w N. Porcie, a jednocześnie sprytnie wymykał się z domu, szukając na działce ciszy, spokoju i tam „delektował się” zapachem kwiatów, smakiem warzyw, wykonywaniem różnych prac ogrodowych do których był ( z racji swych rodzinnych stron ) przyzwyczajony i za którymi zawsze tęsknił.

    Co do roweru mego Teścia.
    Model najprostszy, dziś już niespotykany.
    Bez przerzutek i ekstra hamulców, hamulec nożny, małe koła, siodełko twarde i nieresorowane, dzwonek jednosygnałowy i najprostszy z możliwych, kierownica prosta.
    Słowem rower – zabytek.

    No, ale jak widać taki wehikuł, to także ROWER i do „uciekania” nadawał się znakomicie.
    Jeszcze dwa lata temu, w wieku 95 lat, mój Kochany Teść takie DNI UCIEKANIA NA ROWERZE sobie uskuteczniał.

    Piszesz Beatko o UCIEKANIU.

    Wiadomo, że każdy z nas chciałby ( chociaż na chwilę ) przed czymś ( lub przed kimś ) uciec.
    Może przed nadmiarem spraw, które nagle spadają na naszą głowę i nas PRZYTŁACZAJĄ NADMIERNIE ?

    Może chcielibyśmy uciec w świat marzeń, niespełnionych doznań czy sytuacji, których chcielibyśmy zasmakować choć przez chwilkę ?

    Może chcielibyśmy uciec przed ludźmi, których głupota i brak szacunku do drugiego człowieka nas przerażają ?

    Może czasem chcielibyśmy uciec przed sobą, bo brak nam zwyczajnie sił do walki z różnymi przeciwnościami losu ?

    Środkiem transportu może być ( oczywiście w przenośni ) ROWER, a wybór DNIA także jest zależny tylko i wyłącznie od nas samych.

    Namawiam jednak wszystkich, aby wykorzystywać przeróżne środki transportu ( ROWER także ) do spełniania swoich marzeń, do pokazywania sobie i innym, że UCIECZKA nie ma sensu.

    Jako człowiek POZYTYWNIE nakręcony, wsiadam w tym pięknym dniu na ROWER i gonię za tymi, którzy UCIEKAJĄ.

    Może dogonię, może zdążę szepnąć kilka ciepłych słów ( nawet podczas jazdy ), może zdążę podać rękę, przytulić, może , …

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty