Wakacyjne wspomnienia

 Jesień już w pełni, zaczyna brakować słońca, wiatr hula, deszcz zacina. Można podpalić świeczki, zaparzyć herbatę z rozgrzewającymi dodatkami i wskoczyć pod ciepły kocyk z gorzką czekoladą w ustach. I to wszystko bez wyrzutów sumienia. Warto też łapać chwile ładujące akumulatorki organizmu. Już jakiś czas temu wspominaliśmy o tym na blogu przy okazji przeglądu zapasów w spiżarni.

Czymś takim, co na pewno wywołuje uśmiech na mojej twarzy, są wspomnienia z wakacji. Tegoroczny urlop był trochę niepewny z racji pandemii, ale dla mnie wyjątkowy, ponieważ pierwszy raz w życiu udało mi się zaplanować go od początku do końca samodzielnie. I zdecydowanie były to wakacje udane!

Do jakiego miejsca wracam we wspomnieniach w październikowe wieczory?

Do inspirującej wieloaspektowo miejscowości w Polsce, położonej na krańcu Mierzei Wiślanej. Piaski zwane też Nową Karczmą, tudzież Krynicą Morską. Już samo to, że jedna miejscowość jest rozpoznawalna pod trzema różnymi nazwami, czyni ją wyjątkową. Na urok tej sezonowej miejscowości wpływa też fakt, że wspominała o niej w swych kryminałach, znana polska pisarka - Joanna Chmielewska. W wielu punktach Piasków możemy natknąć się na tablice, zawierające krótką historię z życia pisarki, związaną z miejscowością oraz obrazowy cytat wycięty z książek Chmielewskiej. Maszerujemy szlakiem pani Joanny, rozpoznajemy zakątki znane z kryminałów. Ja czułam się tak, jakbym uczestniczyła w fabule jej książek. Szuwary, o których bardzo często wspomina, a które są zwykle tłem jakiejś zbrodni, na żywo sprawiają wrażenie groźnych i tajemniczych. Moim synom też nie będą się kojarzyły dobrze, ponieważ spodziewali się, że spacerując wzdłuż szuwarów, w końcu dojdą do upragnionej plaży... Niestety ;)

Co można zwiedzić w Piaskach? Tak naprawdę nic... i to jest w nich najpiękniejsze. Ale osobie takiej jak ja, która zachwyca się samą możliwością bycia gdziekolwiek poza domem, nawet w niepozornej miejscowości udało się znaleźć coś godnego uwagi. 

W każdym odwiedzonym przeze mnie miejscu miałam wrażenie, że jego nazwa brzmi bardzo szumnie. Mówiąc 'kościół pod wezwaniem Matki Bożej Gwiazdy Morza', rozglądam się za wysoką, robiącą wrażenie świątynią. W konsekwencji odnajduję małą, choć urokliwą kaplicę. Słysząć o cmentarzu mennonickim, szukam ukrytego w lasach ogromnego terenu. Tymczasem znajduję kilka nagrobków usytuowanych w wysokiej trawie, na których trudno rozszyfrować wykute napisy. Gdy czytam 'pirs centralny' właściwie nie wiem, czego szukać, bo słowo 'pirs' nic mi nie mówi, ale gdy ktoś dookreśla, że chodzi o port, to przymiotnik centralny na wzór dworca w stolicy, robi odpowiednie wrażenie. W rzeczywistości trafiam na pomost cumowniczy dla łódek. Dwie nazwy - Wielbłądzi Grzbiet i Góra Pirat wywołują pytanie, czy dam radę się wspiąć. Ostatecznie na obydwa punkty widokowe mogłam nawet wbiec.


I tylko jedna atrakcja, określana na portalach internetowych jako żmudne przejście ok. 3 km w jedną stronę, nie "rozczarowała" mnie ani trochę. Na wędrówkę plażą w kierunku granicy z Rosją wybrałam nieświadomie najzimniejszy z moich urlopowych dni, zakrapiany deszczem i ze smagającym wiatrem wywracającym włosy w różne strony. Ponadto trasa w jedną stronę, obawiam się, ma prawie 4 km, a ta delikatna rozbieżność ok. 800 m robi różnicę, gdy maszeruje się z osobnikami młodocianymi. 

Na szczęście w sytuacjach skrajnych zawsze można z dziećmi pertraktować. Ja obiecałam im nie tylko kąpiel w morzu przy temperaturze 17 st.C i dość mocnym zdziwieniu ratowników, ale także pyszną ucztę w miejscowej kawiarni o dość szczególnej, choć idealnie pasującej nazwie, Koniec Świata. Czego jak czego, ale tej kawiarni w Piaskach zabraknąć nie może. Wspaniałe desery i rozgrzewające lub chłodzące napoje były nie tylko ucztą dla podniebienia. Zadowalały też estetyczną stronę osobowości. 



... I od razu mam słoneczny uśmiech na twarzy. Piaski - zdecydowanie polecam!


Komentarze

Popularne posty