Drzwi

 Na wiosnę żadne drzwi nie powinny być zamknięte, bo to czas świeżości, nowości, światła, powiewu... Powinniśmy otwierać kolejne, a nie zatrzaskiwać nawet te nie do końca otwarte.

Niestety, w życiu nie zawsze jest tak, jak byśmy chcieli. Czasami widzimy ciekawe wejście, zbliżamy się, dotykamy klamki, czujemy, że tu czeka nas coś pięknego. Okazuje się jednak, że po drugiej stronie znajduje się ktoś, kto nie pozwala zbliżyć się do danego miejsca i kurczowo przytrzymuje drzwi.

O czym jest ten wpis? O relacjach.

Kiedyś myślałam, że o drugiego człowieka powinno się walczyć za wszelką cenę, nawet jeśli on sam tego nie chce. Myślałam, że gdy wyrzucają drzwiami, wraca się oknem, ale doprowadziło to tylko do tego, że sama rozsypałam się w pył.

Teraz wiem, że jeśli ktoś nie chce z nami spotkania w progu, to powinniśmy mu na to pozwolić. Dzięki temu oszczędzimy siebie, a drugiej osobie pozwolimy żyć na własny rachunek. I choć taka postawa boli, bo rozczarowująca  jest opcja czekania pod drzwiami, to daje szansę na to, że ktoś kiedyś po drugiej stronie pokona swoje lęki i zdecyduje się drzwi uchylić. I może nawet na wszystko nie będzie jeszcze za późno. A jeśli będzie, to znaczy, że tak jest pięknie, tak jest dobrze.




Komentarze

  1. W życiu trudno kogoś uszczęśliwić na siłę...ale jak spotkają się pokrewne dusze dostają skrzydeł i żadne drzwi nie są przeszkodą!Życzę tych najlepszych relacji,budujących,które inspirują do lotu razem i osobno☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Takie inspirujące są najlepsze i rzeczywiście dostaje się dzięki nim takiej mocy, że każde drzwi da się wyważyć.

      Usuń
  2. Beatko !

    Ucieszył mnie Twój tekst i rozweselił serce moje.

    Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że jestem człowiekiem otwartym na świat, na drugiego człowieka, na spotkania z każdym, kto tylko tego zapragnie.

    Nawet pukać do mych drzwi nie musi, bo wszystkie ( poza tymi prowadzącymi do mego domu, ale to dzwonek wystarczy wcisnąć lub kołatką zastukać a otworzę i do dom wpuszczę ) mam non stop otwarte.

    W niektórych futrynach mego mieszkania drzwi w ogóle nie uświadczysz. ( do łazienki i WC – są )

    Nie lubię przebywać w zamkniętych pomieszczeniach.

    Klaustrofobia to nie jest a jedynie rodzaj zaproszenia :

    „Jestem, zapraszam, jeśli tylko w czymś mogę pomóc, to drzwi stoją przed Tobą otworem …”

    Lubię przebywać wśród ludzi, bo siedzenie w pomieszczeniu nie sprawi, że komuś się przydam, coś sprawię dobrego, coś …

    Nie zamykam także drzwi swego gabinetu ( pokoik 3m x 4m; do funkcji ani też do „stołka” nie przyzwyczajam się w myśl mej własnej filozofii :

    „Nie jeden przed sobą tę prawdę ukrywa,
    Że człowiekiem się jest, …
    Na stanowisku zaś … bywa” )
    bo nie chcę, by ktoś ( chcący się ze mną sobaczyć , pogadać, zapytać o coś , … ) musiał pukać do mych drzwi czekając na łaskawe : „proszę”.

    Masz rację Beatko, że Twój tekst jest niczym innym, jak wspaniale napisanym tekstem o relacjach.

    Masz także rację pisząc, że nie należy się pchać tam, gdzie nas nie chcą lub tolerują naszą obecność tylko grzecznościowo.

    Obiecuję, że jak tylko wrócimy do szkoły, jak tylko skończy się to nauczanie zdalne czy hybrydowe, to z obu stron moich wiecznie otwartych drzwi, na wysokości tabliczki z mym imieniem, nazwiskiem i funkcją
    ( z jednej ze stron zakrywając jednocześnie tą tabliczkę ) przykleję czerwone serca z napisem

    ZAPRASZAM !


    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty